Wiele miast (380)

Średnia płaca w Polsce warta jest 312 kilogramów wigilijnej ryby

Amatorzy tradycyjnej wigilijnej ryby muszą zapłacić za nią nawet o jedną czwartą więcej niż przed rokiem. A to oznacza, że średnia pensja w Polsce, choć w ciągu 12 miesięcy  wzrosła, warta jest o 66 kilo karpia mniej, niż rok temu.

Reklama
Wprawdzie podczas pierwszych, najbardziej agresywnych promocji w dużych sieciach handlowych można było w tym roku kupić karpia za 8-9 złotych, to jednak według analiz Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp" był to tylko chwyt marketingowy i przed świętami ceny kształtowały się na zupełnie innych poziomach. - W okresie przedświątecznym średnia cena oscylowała wokół 12,5 zł. Gdzieniegdzie można było kupić tę rybę za 11, ale poza hipermarketami niekiedy było to nawet 15 złotych - wylicza w money.pl Zbigniew Szczepański, szef TPR.
 
Oznacza to, że przeciętne wynagrodzenie w polskiej gospodarce narodowej, wyliczane przez GUS jest równowartością 312 kilogramów karpia. To o 66 kilogramów mniej niż przed rokiem, przyjmując też, że możemy wydać na ten cel całość przychodów przed odliczeniem podatków i składek. Dzieje się tak mimo wyższych przychodów, które nie poszły jednak tak znacząco w górę, jak ceny ryby.
 
Przed rokiem średnio płaciliśmy za tradycyjny świąteczny przysmak 10 złotych, teraz 12 zł 50 gr. Skąd ta różnica? - Ubiegłoroczne ceny były wyjątkowe i zawdzięczaliśmy je splotowi wielu okoliczności, ale to były absolutne minima zbliżone do granicy opłacalności produkcji i handlu. W tym roku są one po prostu bardziej realne - tłumaczy Szczepański.
 
Przed świętami z zeszłego roku na ceny wpłynęła też bardzo ostra konkurencja hipermarketów, które sprzedają już więcej niż połowę całej krajowej produkcji. Dodatkowo przez sprzyjającą pogodę karpie wyjątkowo obrodziły, a tania karma pozwoliła producentom proponować atrakcyjne ceny. W tym roku najbardziej zaszkodziły upalne lato i susza, które spowodowały, wiele ryb nie osiągnęło przed świętami właściwych rozmiarów i nie trafiły do sprzedaży.
 
 
Obliczenia money.pl na podstawie danych GUS i Towarzystwa Promocji Ryb
 
 
Niewyrośnięte karpie zostaną w stawach do wiosny i trafią do sprzedaży dopiero wtedy. - Wiosną obserwujemy ponowny wzrost zainteresowania tą rybą, która pojawia się na stołach w związku z przyjęciami komunijnymi. Na najbliższe święta karpia będzie jednak mniej o co najmniej 20 procent - wyjaśnia w money.pl prezes Towarzystwa Promocji Ryb. W zeszłym roku polscy hodowcy oddali do sprzedaży 18 tysięcy ton. W tym roku do sklepowych basenów wpłyneło o prawie 4 tysiące ton mniej i to też oczywiście będzie kształtować ceny.
 
Braki sprzedawcy próbowali wyrównać importem od naszych południowych sąsiadów. Jednak import z Czech i Węgier stanowi zaledwie 10 proc. całej sprzedaży i w znaczący sposób nie wpływa na średnie ceny.
 
 
Źródło: Money.Pl
stat4u PortalPOLSKA.pl