Nowy Sącz
Próby do nocy i wielkie emocje

Wywiad z Anną Węgrzyn, cheerliderką Sandecji oraz tancerką sądeckiej grupy Katharsis.
 
Odkąd kibicujecie naszej sądeckiej reprezentacji, Sandecja wygrała prawie wszystkie mecze, na których dopingowałyście. Myślisz, że to wy przynosicie im szczęście?
 
- Jesteśmy ich szczęśliwym amuletem. Myślę, że po naszym dopingu dostają skrzydeł i są bardziej zmotywowani. Nasz taniec jest dla nich takim małym promyczkiem, który podnosi ich na duchu i dodaje siły w działaniu. 

 

Reklama
- To tak jak z uśmiechem, który jest odwzajemniany. Mam nadzieję, że dzięki nam nie przegrają żadnego meczu. Można nas nazwać ,,żywą maskotką”, która zawsze miło się kojarzy i przynosi szczęście. W dodatku pasujemy do naszych piłkarzy barwami, a oni do nas – dopowiada Anna Węgrzyn, cheerliderka Sandecji.
 
Bałaś się jak kibice zareagują na wasz debiut?
 
- Bardzo się denerwowałam, jak nas przyjmą, czy nie wyśmieją, wygwiżdżą, ale okazało się, że nie było czego się bać. Kibice Sandecji to naprawdę mili ludzie, którzy powitali nas gromkimi

brawami i wielkim entuzjazmem. Gdy schodziłyśmy z murawy, wykrzykiwali radośnie: "Dzięki za doping ". To było dla nas naprawdę miłe i nie spodziewałam się, że aż tak miło nas przyjmą. Umilamy czas kibicom w każdym wieku. Nieważne, czy mieli dziesięć, dwadzieścia czy pięćdziesiąt lat, wszyscy reagowali tą samą dziecięcą radością.

Dużo czasu poświęcacie na próby?
 
- Trenujemy dwa razy w tygodniu, teraz jest o tyle trudniej, że jestem w drugiej klasie liceum i zaczynam lekcje popołudniu, co bardzo utrudnia rozplanowanie czasu treningu. Odbywają się one zazwyczaj w wieczornych godzinach ok 19:00. Nasz najdłuższy trening trwał do 22:00. Często wiąże się to ze zmęczeniem i bólem. Nie ukrywam, że czasami brak sił na systematyczne ćwiczenia, a zakwasy mięśni dają o sobie znać, ale gdy wchodzimy na stadion i zaczynamy nasz popis, to wiem, że było warto, ból natychmiast znika. a zostaje radość i ekscytacja.
 
   

Czy myślałaś kiedyś, że tak się potoczy wasza ,,kariera”?
 
- Nigdy nawet nie marzyłam , że stanę na murawie i zatańczę przed tyloma ludźmi. Wbiegasz na wielkie boisko oświetlone z każdej strony światłem tak mocnym, że oślepia, gdy na nie patrzysz, czujesz na sobie wzrok wszystkich kibiców i przelewa cię fala adrenaliny. Słyszysz głośne bicie swojego serca i okrzyki tłumów. To jest nie do opisania. Trzeba to przeżyć ponieważ to jest coś niesamowitego. Po kilkunastu minutach tańca, gdy nie mamy już kompletnie siły zdzieramy gardła wykrzykując hasło ,,Sandecja”, by dodać im otuchy i poczuli bijącą od nas energię.
 
Jest między wami w zespole jakaś rywalizacja?
 
- W zespole czuję się jak w rodzinie. Czasami mamy lepszy, a czasami gorszy dzień, ale zawsze się wspieramy i nie rywalizujemy między sobą, ponieważ tylko razem tworzymy zespół, a gdyby zabrakło jednej z nas wszystko by się posypało. To, że jedna tańczy z tyłu, a druga z przodu, wcale nie znaczy, że jesteśmy lepsze czy gorsze, po prostu tworzymy jedność, która razem jest nie do zniszczenia.
 
Lubisz piłkę nożną?
 
- Zanim rozpoczęłam swoją przygodę z cheerlidingiem nie interesowałam się meczami, a wręcz ich nie lubiłam, ale gdy zaczęłam dopingować nagle poczułam w sercu wielkie emocje i potrzebę wspierania naszych piłkarzy, nawet w czasie, kiedy możemy odpocząć po tańcu nie tracimy czasu i angażujemy się na trybunach w kibicowanie Sandecji, wymachując pomponami i wykrzykując motywujące hasła. Uwielbiam tę atmosferę, która tworzy się dzięki kibicom.
 
Rozmawiała Katarzyna Węgrzyn


stat4u PortalPOLSKA.pl