Wiele miast (12)

Petra - Machu Picchu Bliskiego Wschodu

Maria Magdalena Niedźwiedzka
Polka na stałe mieszkająca w Jordanii
 

 

Jeśli szukasz obiektu bądź miejsca godnego zobaczenia, odwiedzenia, a nie masz pomysłu na cel swojej podróży, to mogę zaproponować ci dwukilometrową przechadzkę przez kanał pośród malowniczego piaskowca Droga utwardzona, gdzie jedyna niedogodnością są mijające ludzi w pośpiechu małe zaprzęgi konne, przewożące leniwych turystów.  

Reklama
Droga prowadząca do wnętrza miasta to dość długi kanał, około 2-kilometrowe przejście-przesmyk pomiędzy skalnymi ścianami, ale bardzo ciasny bo szerokości na jakieś 3-4 metry. Niewiele tu do zobaczenia, prócz "malowideł" natury i wykonanych ludzka ręka kamiennych rynien, które stanowiły cześć systemu hydraulicznego rozprowadzającego i dostarczającego wodę mieszkańcom miasta. Ale należy docenić urok i wrażenia, jakich dostarcza nam widok tych skał i kolorowych warstw, układających się jak morskie fale.
                  Kiedy będzie turyście już dość monotonnej wędrówki, u wylotu tej drogi ukazuje się coś, co mnie zawsze napawa zdumieniem, a co zawsze będzie zachęcać do dalszego zwiedzania, wzbudzać ciekawość.
                 Równolegle do tej drogi położona jest wykuta w skalnej ścianie świątynia, którą znamy z każdego podróżniczego przewodnika po Bliskim Wschodzie. Wejście na plac przyświątynny jest czymś niesamowitym - stanięcie u podnóża świątyni, przy ogromnych objętościowo kolumnach i przyjrzenie się helleńskim płaskorzeźbom świątynnej fasady ukazuje nam monumentalizm budowli, ale chyba bardziej jest świadectwem życia ludzi, kolejnych pokoleń i historii tego miasta. Ten pomarańczowo-różowo-łososiowy piaskowiec, w którym wykute jest wszystko co nas otacza,, robi wrażenie gdziekolwiek spojrzymy. Tutaj dopiero zaczyna się wędrówka po starożytnym mieście Nabatejczyków, położonym, a raczej wykutym na przyległych wzgórzach. Przy świątyni kończy się rzymska brukowana kamiennymi płytami droga, teraz czas utonąć stopami w pomarańczowym piasku. Drogi zwiedzania wiodą tutaj pomiędzy prymitywnymi mieszkaniami, a świątyniami i ogromnymi grobowcami zapomnianego w mrokach czasu i historii ludu. Najczęściej składają się te domostwa z jednej lub dwóch wnęk. Co najciekawsze, grobowce i świątynie to przestronne, starannie wykute i wypolerowane sale, kilka z nich zachowało swoje bogato zdobione fasady. Dziwna mi się wydawało i wydaje ta sprzeczność pomiędzy skromnością domostw a bogactwem świątyń i grobowców. Czy wiązało się to z pewną specyfiką wierzeń ludzi, którzy je fundowali i budowali? Znamienne jest też to, że do wielu świątyń i siedzib władców wchodzimy po licznych kamiennych schodach, a "domy" położone są u podnóży.
                   W dalszej części Petry znajduje się muzeum, które prezentuje liczne zbiory reliktów kultury beduińskiej i arabskiej, ale przede wszystkim to co ostało się z "Lost City", "Rose City" – jak nazywane jest miasto - z czasów Nabatejczyków, greckich i rzymskich, gdy tętniło ono życiem i przeżywało swoja świetność.
                  Petrę - Machu Picchu Wschodu przypomniał Zachodowi w 1812 roku szwajcarski podróżnik, który dotarł tutaj z ekspedycją. A był to czas mroku dla Petry, od wieków była ona dla Zachodu zapomniana, z pewnością tylko okoliczni zapuszczali się w te strony. Swój okres świetności Petra przeżywała kilkanaście wieków wcześniej. Prawdopodobnie jest to miasto z rodowodem w epoce neolitu, które pamięta wędrówkę Izraelitów z Egiptu, położone na terenie Żyznego Półksiężyca, zupełnie niedaleko Sychem, które uchodzi za jedno z najstarszych miast w historii. Miasto na skrzyżowaniu dróg karawan, handlowych i podróżniczych pomiędzy Azją, Europą i Afryką. Przechodziło z rąk do rąk wraz z ziemią na której leży, by w IV w. n.e. zostać całkowicie opuszczone i zapomniane po trzęsieniu ziemi, które zniszczyło jego życiodajną wodną infrastrukturę. Bez wody nie da się nigdzie żyć, a zwłaszcza w mieście na pustyni. Jednak mieszkańcy Petry przez wieki nauczyli się gromadzić w skalnych cysternach wystarczającą ilość wody deszczowej, by przetrwać cały rok, co więcej, było jej wystarczająco dużo, by korzystało z niej całe miasto, a nie jakaś tam większą osada. Gdy zasobniki te zostały zniszczone, życie tego miasta musiało się zmienić. I tak zaginęli w historii – jako pierwszy lud Nabatejczyków, a później Petra.
                   Od kilku lat Petra stanowi ogromną atrakcję turystyczną na Bliskim Wschodzie, być może ze względu na medialną promocję związaną z wpisaniem jej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i udział w nowożytnym konkursie Siedmiu Cudów Świata. Petra przyciąga turystów podziwiających zdolności artystyczne "matki natury" i pozostałości geniuszu ludzkiego rozumu oraz pracy ludzkich rak, co jest tutaj niezwykle widoczne.    
stat4u PortalPOLSKA.pl