Wiele miast (374)
Czy Polacy, którzy przejdą do ZUS pogrążą GPW?

 Na pozostawienie części swoich składek emerytalnych w Otwartych Funduszach Emerytalnych w kwietniu - pierwszym miesiącu wyboru między OFE a ZUS - zdecydowało się nieco ponad 61 tysięcy Polaków. Mniej więcej do połowy maja liczba ta wzrosła do 85 tysięcy. Z ostatnich dostępnych informacji wynika, że przekroczyła już 100 tysięcy osób. Choć na dokonanie wyboru Polacy mają czas do końca lipca, już teraz można spokojnie założyć, że pierwsze szacunki - z których wynikało, że w OFE pozostanie co drugi Polak - z pewnością nie zostaną zrealizowane. Zapewne nie ziszczą się także prognozy resortu finansów, który zakładał, że na obecny drugi filar zdecyduje się co piąty z nas.

Reklama
- Nie tak dawno 20 procent byłoby katastrofą, obecnie 10 procent to luksus. Na rynkach spekuluje się bowiem, że w OFE pozostanie zaledwie 5 procent Polaków - deklaruje Łukasz Bugaj, analityk Domu Maklerskiego BOŚ. Jego zdanie podzielają także inni rynkowi eksperci, z którymi rozmawiał portal Money.pl. Podawane przez nich liczby również są jednocyfrowe.

Pojawiły się więc również spekulacje, że tak wstrząsająco niska liczba rodaków, którzy zdecydują się na wybór OFE, uderzy w kursy akcji notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Analitycy uważają jednak, że nie należy tego wpływu przeceniać.

- W kwestii OFE trudno być optymistą i jednocyfrowy procent Polaków, który w nich pozostanie nie powinien specjalnie nikogo dziwić. Nie demonizowałbym jednak jego wpływu na polską giełdę. Negatywne wiadomości są już w dużej mierze w cenach - uważa Roland Paszkiewicz, dyrektor biura analiz CDM Pekao SA.

- Z tego przede wszystkim wynika ostatnia słabość naszej giełdy względem parkietów zachodnich. Niewykluczone, że pojawi się jeszcze związany z tym negatywny efekt na GPW, ale jego charakter będzie krótkoterminowy. Znacznie większym zagrożeniem byłaby na przykład mocniejsza korekta na Wall Street - ocenia Mirosław Saj, analityk BM BGŻ.

Zobacz, jak w ostatnim roku WIG20 radził sobie na tle dojrzalszych giełd
 


Już pierwsze spojrzenie na wykresy najważniejszych indeksów giełdowych pokazuje, że polski rynek na tle zachodnich parkietów radzi sobie słabo. Grupujący największe spółki (te są przede wszystkim w kręgu zainteresowania OFE) WIG20 w ciągu ostatnich 12 miesięcy zyskał zaledwie 3 procent. Giełdy w Paryżu, Frankfurcie, czy Nowym Jorku poszły w tym czasie w górę po kilkanaście procent.

Wybór, którego Polacy dokonają pomiędzy Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, a Otwartymi Funduszami Emerytalnym bezpośrednio wpłynie na wartość środków, którymi będą dysponować i zarządzać w naszym imieniu OFE, ale nie jest to jedyny związany z nimi czynnik, który będzie rzutował na notowania cen akcji spółek z GPW.

 - Coraz częściej pojawiają się informacje sugerujące, że Otwarte Fundusze Emerytalne już nie kupują akcji na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Z poszukiwaniem okazji inwestycyjnych powędrowały za granicę, z kolei na polskim rynku są raczej stroną sprzedającą - zauważa Łukasz Bugaj.
Większa płynność, uniezależnienie się od jednego rynku, lepsza dywersyfikacja aktywów - to argumenty, które przemawiają na korzyść takich działań i powinny pozytywnie przełożyć się na wyniki inwestycyjne samych OFE. Są jednak również ich skutki uboczne, których wpływ nie będzie korzystny dla krajowego rynku.

- Ostatnio coraz wyraźniej rysuje się problem z płynnością. Bo, co z tego, że akcje można kupić, jeśli przy sprzedaży dużego pakietu pojawia się problem z wyjściem z takiej inwestycji. Jest to też powód mniejszego zainteresowania polskimi akcjami przez inwestorów zagranicznych - wyjaśnia Mirosław Saj.

Mimo wszystko, prognozy na najbliższe dwa miesiące są całkiem optymistyczne. Niewygórowane oczekiwania odnośnie liczby osób, które pozostaną w OFE, walka funduszy o pokazanie, jak najlepszych wyników inwestycyjnych za pierwsze półrocze oraz fakt, że ostatni tydzień na GPW był najlepszym od października, pozwalają liczyć na dalsze wzrosty. Według analityków w grę wchodzi nawet atak na listopadowe maksima.

Ich optymizm jednak nieco gaśnie wraz z pytaniem o nieco dłuższą perspektywę. - Znacznie trudniejsza sytuacja na giełdach będzie w drugiej połowie roku, kiedy inwestorzy mogą zacząć grać pod ostrzejsze niż obecnie wychodzenie z programu QE3 w Stanach Zjednoczonych. Fed w obawie o wzrost presji inflacyjnej może bowiem zacząć szybciej ciąć ultra luźną politykę monetarną, co może zdołować notowania cen akcji na świecie - prognozuje Roland Paszkiewicz.

Autor: Paweł Zawadzki, Money.pl
stat4u PortalPOLSKA.pl