Wiele miast (380)

Analiza Biztok.pl: Zobacz, kto pompuje w rynek najwięcej dodrukowanych pieniędzy

Według danych Banku Światowego ilość pieniądza w ostatniej dekadzie na świecie wzrosła ponad dwukrotnie, czyli z 40 o do 82 bln dolarów, podczas gdy światowa gospodarka zwiększyła swoją wartość roczną o 76 proc., czyli o 33 bln dolarów - wylicza portal Biztok.pl. Znaczna część nadwyżki podaży trafiła na giełdy akcji. Kapitalizacja najważniejszego indeksu na Wall Street - S&P 500 - w wyniku tych tendencji wzrosła od kryzysu z 12 aż do 18 bilionów dolarów.

Reklama
W ostatnich latach banki centralne z dużą swobodą używają instrumentów tworzenia pieniądza. Po kryzysie finansowym w 2008 roku największe światowe gospodarki ratowane są dwoma mechanizmami: najniższymi historycznie stopami procentowymi oraz "luzowaniem ilościowym", czyli dodrukiem walut.
 
Luzowanie ilościowe polega na wpuszczeniu na rynek pustego pieniądza przez bank centralny, poprzez skup obligacji. Skup obniża rentowność tych papierów, a zarazem rynkowe stopy procentowe długu i kredytu. Dodatkowo inwestorzy przechodzą z rynku obligacji na giełdy akcji, zasilając spółki dodatkowym kapitałem.
 
Prym w kreowaniu pieniądza wiodą Azjaci. Podaż chińskiego juana to już 24 proc. liczonej w dolarach podaży światowej. Kraj Środka przegonił w 2012 roku w ilości nowoutworzonej waluty nawet Stany Zjednoczone, które z udziałem 19-proc. zajmują drugie miejsce w rankingu "drukarzy". Na podium znajduje się jeszcze strefa euro z 15-procentowym udziałem, a czwarte miejsce zajmuje Japonia - 14 proc.

 
Rozwój bankowości komercyjnej w Chinach oraz luzowanie polityki pieniężnej przez Ludowy Bank Chin spowodowały, że w ostatniej dekadzie podaż juana wzrosła w przeliczeniu na walutę USA o 17,1 bln dolarów, czyli o aż 583 proc. i na koniec ubiegłego roku osiągnęła wartość prawie 20 bln dolarów! W tym czasie gospodarka (PKB) Państwa Środka urosła o 8,4 bln dolarów (+434 proc.) do 10,4 bln dolarów.
 
Bank Japonii od lat należy do największych "drukarzy" spośród światowych banków centralnych. W relacji do swojej gospodarki można nawet powiedzieć, że jest mistrzem. Na koniec 2014 roku, według danych Banku Światowego, wyprodukowano tyle jenów, że stanowią one już aż 14 proc. światowej podaży pieniądza. Podaż jena to w przeliczeniu na amerykańską walutę 11,5 bln dolarów. Tymczasem gospodarka Kraju Kwitnącej Wiśni daje zaledwie 6 proc. Produktu Krajowego Brutto całego globu, czyli 4,6 bln dolarów. Podaż pieniądza jest więc trzykrotnie wyższa niż roczne wyniki gospodarki!
 
W tym roku, pod koniec września pojawiły się słabe dane makroekonomiczne, które potwierdzają, że drukowanie przestało już działać. Produkcja przemysłowa w sierpniu spadła o 0,5 proc. w porównaniu z lipcem. Był to już drugi spadek miesięczny z rzędu, a od stycznia produkcja obniżyła się już o 1,5 proc.
 
Mimo że największe tempo dodruku mają Chińczycy, to ich waluta nie jest poddana notowaniom rynkowym, a kurs ustalany na sztywno. Dlatego nadal najważniejsze dla świata są posunięcia amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Od grudnia 2008 r. główną stopę procentową Fed sprowadzono do najniższego poziomu w historii 0,25 proc. To posunięcie w połączeniu ze skupem obligacji z rynku (luzowanie ilościowe) wyhamowało spadki giełdowe po upadku banku Lehman Brothers i początku globalnego kryzysu finansowego.
 
Za 2,1 bln dolarów skupione zostały papiery dłużne i listy zastawne w latach od 2008 r. do czerwca 2010 r. (tzw. QE1), co uratowało przed bankructwem wielkie banki inwestycyjne („za duże, żeby upaść”). Od listopada 2010 r. do czerwca 2011 r. dorzucono kolejne 600 mld dolarów (QE2). Ostatni etap skończył się w październiku ubiegłego roku dodrukiem łącznie 4,5 bln dolarów (QE3). W przypadku USA można powiedzieć, że program zakończył się pozytywnie. Od października 2009 r. gospodarka wróciła na wzrostowe tory i pozostaje na nich do dzisiaj.
 
Podobnie do amerykańskiego działa dodruk pieniądza przez Europejski Bank Centralny (EBC). Rozpoczęty w marcu program przewiduje skup papierów dłużnych państw strefy euro za 60 mld euro miesięcznie. To zbiło w kwietniu rentowności 10-letnich obligacji niemieckich do poziomów bliskich zeru i wywołało historyczne rekordy indeksu giełdy we Frankfurcie (DAX).
 
Do wdrożenia programu EBC zachęciła deflacja i chęć przywrócenia wzrostu w gospodarce europejskiej. Gospodarka strefy euro faktycznie przyśpieszyła w drugim kwartale, osiągając wzrost 1,5-procentowy, ale mimo dodruku utrzymała się deflacja (we wrześniu ceny spadły o 0,2 proc.). Indeksy koniunktury wskazują obecnie na hamowanie wzrostu, głównie przez spadek popytu z Chin.
 
Na stosunkowo ostrożnych poziomach utrzymuje podaż pieniądza nasz kraj. Na koniec 2014 r. stanowiła ona 61 proc. Produktu Krajowego Brutto, przy średniej dla strefy euro 95 proc. Przyrost podaży też następuje w tempie europejskim, tj. nie różni się wiele od strefy euro. Największy przyrost liczby złotówek w gospodarce miał miejsce w 2008 r. Przybyło wtedy w obiegu 111 mld zł, tj. aż 20 proc. w porównaniu z końcem 2007 roku. To był czas kryzysu światowych finansów, ale i czas obrony złotówki przed atakiem spekulacyjnym Goldman Sachs. Od 2008 r. udział podaży pieniądza przekracza w Polsce połowę PKB.
----
 
Powyższy materiał można wykorzystać w całości, lub we fragmentach przy własnych publikacjach, powołując się w treści na portal Biztok .pl.
Całą analizę przeczytać można dziś w Biztok.pl:
http://www.biztok.pl/waluty/drukarnie-pieniedzy-pracuja-pelna-para-mistrzami-sa-azjaci_a22452
 
Źródło: Money
stat4u PortalPOLSKA.pl