Kultura Edukacja
OFE czy ZUS? Wybór nie będzie miał wpływu na wysokość emerytury
Ponad milion - mniej więcej tylu klientów Otwartych Funduszy Emerytalnych złoży do końca lipca, czyli przed upływającym wtedy terminem, deklaracje o chęci pozostania w OFE. Według danych na koniec ubiegłego tygodnia ich liczba przekroczyła 686 tysięcy. Obserwatorzy rynku szacują jednak w portalu Money.pl, że podobnie jak w przypadku składania dorocznych deklaracji PIT, największa liczba wniosków przyjdzie do ZUS w ostatnich dniach lipca i milion zostanie przekroczony.
Dla OFE sukces to jednak marny. Przy takiej liczbie deklaracji będzie to oznaczało, że tylko w przyszłym roku całkowite wpływy do OFE przekroczą miliard złotych, czyli mniej więcej tyle, ile do tej pory fundusze dostawały w jednym miesiącu. Eksperci nie mają wątpliwości: OFE zostały przez rząd zmarginalizowane.
- Można zostać - na tak zadane pytanie, wyraźnie jednak bez przekonania, odpowiada w rozmowie z Money.pl Ignacy Morawski, główny ekonomista BIZ Banku. Sam twierdzi, że deklarację w ZUS złoży lada dzień, ale bynajmniej nie dlatego, że wierzy, iż będzie to miało kluczowy wpływ na wysokość jego przyszłej emerytury. - Zależy mi na rozwoju rynku kapitałowego w Polsce. A skoro tak, to niech przynajmniej minimalna część składek płynie na giełdę - mówi ekonomista.
Przypomnijmy. W deklaracjach, które klienci OFE mogą składać w ZUS do końca lipca, chodzi o to, czy chcą by całość ich składki emerytalnej była przekazywana do ZUS, czy też wolą, by jej część była zarządzana przez fundusz emerytalny (II filar).
Bez względu na decyzję, do ZUS będzie szła dotychczasowa suma 12,22 procent wynagrodzenia brutto. Wybór dotyczy reszty składki czyli 7,3 procent pensji, która jest obecnie dzielona na 4,38 procent na dodatkowe konto w ZUS i 2,92 procent dla OFE. Inaczej mówiąc, jeżeli weźmiemy po uwagę składkę emerytalną jako całość, możemy zdecydować: albo jej 100 procent ma być przekazywana do ZUS albo 85 procent do ZUS i 15 procent do OFE.
Również ekonomista Paweł Cymcyk z ING TFI, pomimo tego że złożył już deklarację w ZUS, dość jasno rozprawia się z wizją znacznie wyższych emerytur, jeżeli klienci pozostaną w OFE. - Podawanie ekonomicznych podstaw mojej decyzji oczywiście byłoby naciągane - przyznaje. Dlaczego więc zdecydował się pozostać w OFE? - To w największej mierze kwestia mojego sprzeciwu wobec tego, że wbrew wcześniejszej umowie ze społeczeństwem rząd zabiera pieniądze przyszłych emerytów i przekazuje je do ZUS.
Próba oszacowania tego, jaka będzie różnica - jeżeli chodzi o wysokość emerytur osób, które zdecydują się tylko na ZUS i tych, które wybiorą OFE - jest obecnie niezwykle trudna i obciążona ryzykiem sporej niedokładności. Wiele zależy od tego, jaką politykę w kolejnych latach będą prowadziły fundusze, a także tego, czy kolejne rządy nie wpadną na przykład na pomysł, by OFE kompletnie zlikwidować. - Myślę, że różnica w wysokości świadczeń będzie minimalna, ale jednak na korzyść OFE - przyznaje w rozmowie z Money.pl Ignacy Morawski.
Nadzieję na wyższe emerytury w rozwiązaniu ZUS + OFE daje jedynie to, że część środków z OFE będzie mimo wszystko inwestowana na giełdzie. Zgodnie z nowymi przepisami OFE mają teraz inwestować co najmniej 75 procent swoich aktywów w akcje. W 2015 roku ten limit spadnie do 55 procent, w 2016 będzie to poziom 35 procent, a w 2017 - 15 procent. Możemy więc założyć, że przynajmniej przez najbliższe dwa lata oszczędności w funduszach będą podlegały większym wahaniom w zależności od tego, co będzie działo się na giełdzie. Później OFE będą działały pewnie bardziej jak fundusze stabilnego wzrostu i powrócą na rynek obligacji. Różnica będzie jednak polegać na tym, że skupią się na obligacjach korporacyjnych i samorządowych, bo po zmianie przepisów nie wolno im już inwestować w papiery Skarbu Państwa.
Gdyby klient miał podejmować decyzję o wyborze rozwiązania dla siebie, biorąc pod uwagę tylko porównanie zysków, które dawały ZUS i OFE w ostatnich latach, to jego wybór padłby na fundusze emerytalne. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że średnia roczna stopa zwrotu OFE od 1999 roku wyniosła ponad 9 procent, podczas gdy w ZUS oszczędności rosły w tempie niecałych 7 procent rocznie.
Warto jednak pamiętać o tym, że istnieje jeszcze jedna ważna różnica między ZUS a OFE, która przemawia na korzyść funduszy. - Za OFE stoją konkretne aktywa, a za ZUS zapis elektroniczny i zobowiązanie państwa, że w przyszłości dostaniemy emeryturę. System jest skonstruowany tak, że świadczenia dla obecnych emerytów są opłacane przez osoby pracujące. Prognozy demograficzne są negatywne i w przyszłości liczba osób pobierających świadczenia będzie zbliżona do liczby osób pracujących. Stanowi to ryzyko dla wysokości emerytur w przyszłości dla obecnych 30-40 latków - mówi w rozmowie z Money.pl Kamil Artyszuk, analityk z DM Banku BPS.
Klienci, którzy zdecydują się zostać w OFE, muszą jednak liczyć się z jeszcze jedną niespodzianką, która może ich czekać. Można ją zamknąć w słowie: konsolidacja. Tak ogromny odpływ członków funduszy z pewnością spowoduje, że mniejsze podmioty w kolejnych latach zostaną wchłonięte przez większych graczy. Powód jest prosty: dla wielu biznes stanie się po prostu nieopłacalny i nie będą mogły pozwolić sobie na utrzymywanie sztabu zarządzających i analityków.
Jak złożyć deklarację w ZUS?
Osoby, które zdecydowały się, by część ich składki nadal wędrowała do OFE, nie powinny mieć większego problemu z załatwieniem związanych z tym formalności. Muszą jednak pamiętać o bardzo ważnej sprawie. A mianowicie o tym, że przed końcem lipca ich deklaracje powinny trafić do ZUS. W przeciwnym razie automatycznie zostaną one przeniesione do ZUS. Ewentualny czas na zmianę przyjdzie dopiero w 2016 roku, gdy po raz kolejny otworzy się okienko transferowe. Potem - co cztery lata.
W ostatnich tygodniach podjęcie decyzji starały się też ułatwić klientom same fundusze emerytalne, wysyłając im gotowe do podpisu deklaracje, a nawet zaadresowane do ZUS koperty. Co jednak bardzo ciekawe, na samych kopertach nie było znaczków, ani informacji, że opłata została pobrana. Oszczędności w tak kluczowym dla OFE momencie? Z tym pytaniem Money.pl zwróciło się do przedstawiciela jednego z funduszy.
- Komisja Nadzoru Finansowego rzuca nam kłody pod nogi, gdzie tylko się da - mówi w rozmowie z Money.pl przedstawiciel OFE, prosząc o zachowanie anonimowości. - Gdyby tylko widział pan, ile opinii prawnych powstało, by stwierdzić, czy możemy naklejać znaczki, czy nie. Okazało się, że nie jest to możliwe, dlatego że za każdego klienta musielibyśmy w takiej sytuacji zapłacić podatek, bo przecież w ten sposób się wzbogacił - tłumaczy ze śmiechem.
Z samym składaniem deklaracji w ZUS wiąże się jeszcze jeden bardzo ciekawy wątek. A mianowicie, co stanie się z osobami, które błędnie wypełniły formularze? W swoich zestawieniach ZUS prezentuje je w rubryce: Liczba postępowań wyjaśniających. Według najnowszych danych zakwalifikowało się do niej ponad 10 tysięcy osób. Czy one mogą być pewne tego, że zgodnie ze swoją wolą trafią do OFE? Przedstawiciele OFE uważają, że niekoniecznie, bo ZUS może ich oświadczenie po prostu odrzucić.
Jacek Dziekan, rzecznik ZUS, w rozmowie z Money.pl przekonuje jednak, że nie ma powodów do obaw. - Postępowanie wyjaśniające oznacza, że pracownicy ZUS będą kontaktować się z takimi osobami, by poprawić błędy.
Osoby, które zechcą od końca lipca przekazywać całość swoich składek do ZUS, mogą zastanawiać się, co stanie się z ich pieniędzmi, które do tej pory zostały zgromadzone w OFE. Wbrew temu, czego mogłaby oczekiwać część z nich, całość zebranych środków nie zostanie automatycznie przekazana do ZUS. Na razie zostaną w OFE. Rząd wprowadził bowiem do nowych zasad system tzw. suwaka. O co chodzi?
Otóż bez względu na obecną decyzję na dziesięć lat przed przejściem na świadczenie ZUS zacznie sobie bowiem zabierać część pieniędzy z OFE: będzie ona uzależniona od ilości czasu pozostałego do emerytury. Czyli na przykład na dziesięć lat do emerytury będzie to 1/120 aktywów miesięcznie. Tym sposobem w momencie samego już przejścia na emeryturę na koncie klienta w OFE będzie zero złotych, a wszystko i tak stanie się wirtualnym zapisem na koncie w ZUS. Ta instytucja będzie też jako jedyna odpowiadać za wypłaty świadczeń.
Zmniejszające się wpływy do OFE to problem nie tylko dla nich samych, ale również dla całego rynku kapitałowego w Polsce. Oznacza to bowiem, że fundusze będą miały mniej pieniędzy na to, by kupować akcje spółek obecnych na GPW.
Marazm na giełdzie
W ostatnich miesiącach notowania głównych indeksów na warszawskim parkiecie praktycznie stoją w miejscu. Wyjątkiem są małe spółki, które zanotowały bardzo wyraźne spadki. Obserwatorzy rynku są zgodni, że jednym z powodów takiej sytuacji jest to, że na GPW jest mniej kapitału, który wcześniej zapewniały właśnie fundusze emerytalne.
Główne indeksy GPW w ostatnich 6 miesiącach |
Na razie niewiele wskazuje na to, by to miało się szybko zmienić. - Marazm, niższe obroty, mniej kapitału na kupowanie akcji, a więc również mniej debiutów na warszawskim parkiecie - Paweł Cymcyk wylicza skutki reformy emerytalnej dla GPW.
O tym, że między innymi z powodu OFE rynek jest teraz trudny, mówił w poniedziałkowym wywiadzie dla Money.pl Ryszard Matyka, prezes giełdowej spółki Vistal Gdynia, która z planowanych ponad 70 milionów złotych w ofercie publicznej pozyskała z rynku około 20 milionów złotych mniej. - To prawda, że spodziewaliśmy się pozyskać z rynku więcej kapitału, ale trafiliśmy na trudny moment dla debiutantów. Dlatego przy ówczesnym otoczeniu rynkowym ofertę uważam za udaną. Dwadzieścia milionów złotych, których nie zdobyliśmy na rynku akcji, udało się nam pozyskać na rynku obligacji - stwierdził w rozmowie z Money.pl.
Bardziej optymistycznie do perspektyw giełdy po sprawie reformy OFE podchodzi Ignacy Morawski. Jego zdaniem można liczyć na to, że w tej sytuacji większego znaczenia na rynku nabiorą też inne grupy inwestorów.
W podobnym tonie w ostatnim wywiadzie dla Money.pl wypowiedział się również prezes GPW Adam Maciejewski: Sprawa z OFE jest dość prosta. Popyt co prawda został osłabiony, ale nie wierzę, by miało się to negatywnie odbić na giełdzie. Jestem przekonany, że rynek znajdzie poziom równowagi i zastąpi jedną kategorię inwestorów inną - oceniał.- Teraz powinniśmy przede wszystkim starać się zachęcać drobnych inwestorów do długoterminowego, samodzielnego oszczędzania za pomocą giełdy. Powinniśmy dążyć do tego, by zastąpić ten zinstytucjonalizowany strumień pieniądza bardziej zindywidualizowanym. No i powinniśmy wyzbyć się myślenia wyłącznie w kategoriach interesu rynku kapitałowego.
Autor: Łukasz Pałka, Money.pl
-
Jak wybrać półkotapczan?
-
Księga oszczędnościowa..
-
Jak wybrać idealne kolczyki na..
-
Czy każdy może napisać powieść?..
-
Noclegi apartamenty Róża Wiatrów..
-
Bezpłatne webinarium pt. Czy..
-
Kurtyny spawalnicze i ich..
-
Dieta ketogeniczna – czym jest,..
-
Węże strażackie: Kluczowe..
-
Automatyczny Trading Krypto dla..
-
Centrum Leczenia Jelit w Poznaniu..
-
AG.pl oferuje szeroki asortyment..
-
Klinika Centrum Terapii Jelit –..
-
Serwis Niedźwiedzia w Luboniu -..
-
Pyłek pszczeli - właściwości,..
-
Miód Gryczany - Cudowny Dar Natury
-
Wydajne i bezawaryjne kasy..
-
Jak przygotować samochód do..
-
Carpathian Startup Fest 2024...
-
Bezpieczeństwo na Wodzie:..
-
Pielęgnacja zasłon tkaninowych:..
-
Cynamon jako skuteczny sposób na..
-
Borowik Szatański, Borowik Ponury..
-
Ślad czeskich kopaczy kryptowalut..