Wiele miast (374)
NIK chce powołania instytucji do kontroli zamówień publicznych

Głównym kryterium przy rozstrzyganiu publicznych przetargów powinien być najniższy koszt, a nie najniższa cena – uważa prezes Najwyższej Izby Kontroli. Powinien on uwzględniać koszty utrzymania inwestycji. NIK apeluje także o stworzenie urzędu, który kontrolowałby przetargi i na bieżąco udoskonalał prawo z nimi związane.

Reklama
Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK podkreśla, że w Polsce powinna istnieć instytucja, która zajmowałaby się koordynacją zamówień publicznych oraz nadzorowaniem prawa w tym zakresie. Do jej kompetencji należałby też nadzór nad inwestycjami wykonywanymi w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego. Takie organy działają w innych państwach UE, ale Polska wciąż jeszcze jest krajem na wczesnym etapie rozwoju prawa zamówień publicznych.

– Zatrzymaliśmy się na etapie, który w innych krajach był o wiele lat wcześniej. Teraz trzeba skorzystać z tych dodatkowych doświadczeń, które już mamy, zmienić praktykę, znowelizować przepisy. Najłatwiej to zrobić, kiedy będzie jeden publiczny ośrodek, który zbierze te doświadczenia i – mając odpowiedni autorytet – zaproponuje nowelizacje w taki sposób, żeby potem one zyskały akceptację podmiotów zamawiających, czyli państwa i rządu, wykonawców i takich instytucji jak NIK – mówi Krzysztof Kwiatkowski agencji informacyjnej Newseria Biznes.

Dziś główną bolączką zamówień publicznych w Polsce jest kryterium najniższej ceny, często stosowane jako jedyne w przetargu. Kwiatkowski podkreśla, że przez tę praktykę mieliśmy w ostatnich latach do czynienia z paradoksalną sytuacją: trwały liczne, bardzo duże inwestycje infrastrukturalne, a jednak wiele firm budowlanych ogłosiło upadłość. To z kolei przełożyło się na opóźnienia inwestycyjne.

Według prezesa NIK-u rezygnacja z kryterium najniższej ceny powinna poprawić sytuację. Tylko ceną można kierować się jedynie w przypadku najprostszych, małych inwestycji. Wykonawcy większych projektów powinni być wybierani według innych kryteriów, takich jak np. najniższy całkowity koszt inwestycji. Kwiatkowski dodaje, że już teraz ustawa daje możliwość korzystania z innych kryteriów. W jego ocenie prawo powinno rozszerzyć te możliwości.

– Warto rozważyć wprowadzenie jako kryterium nie tylko najniższej ceny, lecz także najniższego kosztu. Analiza życia produktu, jego jakości, kosztów serwisowania, innych elementów dodatkowych – to wszystko musi być uwzględniane – przekonuje prezes NIK. – Praktyka stosowania ustawy o zamówieniach publicznych jest taka, że ponad 90 proc. przetargów, gdzie podmiotem zamawiającym jest instytucja samorządowa, jest rozstrzyganych wyłącznie w oparciu o jedno kryterium – najniższej ceny. Niezbędne, zdaniem prezesa NIK-u, jest wprowadzenie definicji rażąco niskiej ceny. Choć już i teraz na tej podstawie można wykluczyć firmę z przetargu, brakuje jednoznacznego sposobu identyfikowania oferty jako „rażąco niskiej”. – Brakuje definicji rażąco niskiej ceny, przy której wiemy na pewno, że wykonawca nie będzie w stanie wykonać inwestycji, chyba że z góry założy brak zapłaty podwykonawcom lub zerwie po jakimś czasie kontrakt.

Brakuje pogłębionej oceny możliwości finansowych podmiotów startujących w przetargu. To wszystko musi być uwzględnione w toku prac, które trwają w Sejmie nad nowelizacją ustawy o zamówieniach publicznych – apeluje Kwiatkowski.

Źródło: http://ZielonyDziennik.pl
stat4u PortalPOLSKA.pl