Kielce
E-miłość

„Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest...”
 Często zastanawiam się jak można doświadczyć tej cierpliwości i łaskawości  w środowisku sieciowym. Mój brak wiedzy wynika z braku wiedzy o internetowym życiu, jeżeli w ogóle można powiedzieć, że takie istnieje

Reklama
Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, ale ja bym jeszcze dodała i od czasu siedzenia.

Oczywiście nie wnikam w czas siedzenia przed komputerem, który też jest z tym ściśle związany lecz czas-okres, w którym wypadło nam to zjawisko badać. Dawniej ludzie nie znali w ogóle słowa Internet, a coś takiego jak internetowa miłość nie mieściło się w ich wyobraźni. Nie istniały portale randkowe ani media społecznościowe takie jak facebook, chociażby. Jak to- zapytają młodzi- przecież każdy wie, o co chodzi. I tutaj stanowczo odpowiadam: NIE, ponieważ babcia z dziadkiem nadal nie wiedzą jak używa się Internetu , a jeżeli ktoś ich uświadomi, to wcale nie uważają żeby było to coś potrzebnego im do życia. Bo babcia z dziadkiem nie wiedzą nadal ,co to jest Internet, a jeśli już w cudowny sposób ktoś ich uświadomi, to wcale nie uważają tego, za coś niezbędnego do życia. Przeżyli bez elektronicznej komunikacji tyle lat, to pożyją i resztę, w ten sam sposób, bowiem nic innego do szczęścia im nie jest potrzebne.

Najpiękniejsze historie miłosne
Bardzo łatwo na myśl nasuwa mi się automatyczne stwierdzenie, że najpiękniejsze historie miłosne odnotowuje się w czasach dawnych, uwzględniając historię Romea i Julii, którzy nie mieli zielonego pojęcia o e-mailowaniu . Wtedy istniały piękne serenady.

Czasy współczesne
 Współcześnie pojawiło się coraz więcej biur matrymonialnych zajmujących się doborem partnerskim. W momencie gdy pojawił się Internet, można powiedzieć, że portale społecznościowe i komunikatory zrobiły ludziom wodę z mózgu. Z chwilą, gdy pojawił się Internet i te pożal się boże komunikatory, które zrobiły ludziom wodę z mózgu. Zaczęły się tworzyć niesamowite sytuacje. Jakie? Mianowicie ludzie mając komunikatory (patrz gg) nie odczuwają już fizycznej potrzeby komunikowania się.  Portle społecznościowe ( patrz nasza-klasa, facebook i twister) zachęcają do zapoznawania ludzi online i utrzymywania kontaktów z przyjaciółmi, jednakże rodzi się pytanie ilu z nich jest dla nas naprawdę szczerych w  rzeczywistym i realnym świecie   potrzebny jest rzeczywisty kontakt przy udziale wymiany zdań, gestykulacja oraz mimika. Nie ma porównania między komunikowaniem bezpośrednim, a tym pseudo komunikowaniem na różnego rodzaju czatach. Ale teraz muszę państwa rozczarować. Opinia, którą tu wyrażam, pochodzi tylko z moich ust, a nie z ust setek tysięcy uzależnionych od Internetu osobników. Świadomie nie nazywam ich ludźmi, bo ludzie odczuwają potrzebę kontaktu tzw. twarzą w twarz, a nie jakiegoś udawanego i niewyraźnego za ściana monitora, który w dodatku psuje wzrok. Nie mogę powiedzieć, że nie korzystam z gg bo przecież jestem osobnikiem XXI wieku i nie stosowanie się do tego wymogu byłoby wręcz niepełnosprawnością. Strasznie ubolewam nad tym, że wśród moich rówieśników znajdują się osobniki, które nie opuszczają swojego M ani nie mają czasu by spotkać się ze znajomymi, których być może nie poznali dzięki Internetowi. Jeszcze „Samotność w sieci” film, którego scenariusz i aktorzy zasługują na Oscara i wdrażanie prezentowanych w niej postaw w życie. Kto by pomyślał! Tak , rzeczywistość – to jest bolesna prawda. Może po prostu dziś już nie będzie ludzi nieszczęśliwie zakochanych.

Sieciowe , wymarzone ja
Każdy stworzy sobie w sieci swoje wymarzone "ja" a wraz z zakupem komputera, zakocha się. Portale randkowe będą dawały gwarancje, że jeśli się nie zakochasz w przeciągu miesiąca, to one osobiście znajda ci miłość, a na dodatek będziesz się mogła objadać, zaoszczędzisz na kosmetykach i dbanie o siebie odłożysz na boczny plan. W końcu jesteś idealna i masz wymarzonego partnera, z którym nie musisz się widywać. Wystarczy, że sobie poklikacie na gg. Więc wszystkie problemy rozwiązane.
Uparcie twierdzą oni, że są z nimi w kontakcie. Dobrze, załóżmy że miałaś szczęście i poznałaś kogoś cudownego i wyjątkowego przez Internet, ale skąd wiesz że jest taki cudowny? Aha, napisał ci to. No tak, to już zdążyłaś mu uwierzyć, a po kilku dniach rozmowy zakochałaś się w jego poetyckich wyznaniach i nieskazitelnym charakterze, a do tego pisze, że jest rok starszy i macie te same upodobania.... Ach, jak cudownie. Tylko ostrzegam, że jeśli zakochałaś się przez Internet, to ta miłość tylko w tej sieci istnieje i to tam toczy swój żywioł. Jest cudowna prawda, bo się nie kłócicie, ani o pozostawione skarpetki pod łóżkiem ani o podniesioną deskę w sedesie. Gratuluje! To jest ideał! To się nie zdarza każdemu! 1,2,3 i wracamy na ziemię. Ile razy telewizja pokazuje sukcesy w odnajdywaniu pedofilii buszujących w Internecie?
Naiwność
To nic, bo dzieci, które padają ich ofiara mogą być nieświadome i jeszcze troszkę naiwne. Dziwi mnie jednak, że dorośli ludzie, którzy naiwnie zapatrzeni w jakąś stworzoną przez własną wyobraźnię postać, umawiają się, po to by się rozczarować. Przykre. Później nadchodzi pora żałowania, załamania, nie wspominając o depresjach i skrajnych przypadkach kończących się samobójstwem. Przecież on jest taki cudowny, musi go poznać. Czy aby na pewno? By wkrótce potem zostać ofiarą gwałtu, uprowadzenia itd. Te historie wszyscy znają, a mimo to w ten sposób się zakochują. Oj przepraszam, nie mam nic przeciwko miłości (patrz: spontanicznej, naturalnej). Wspomagacze typu sympatia.pl, flirtuj.pl, ubijają niezły interes na mieszaniu w milionach serc pań i panów. Tylko jakie są tego rezultaty...

Jedna na milion

 Odważę się zanucić , bo przecież każdemu wolno, „jedna na milion” . Mówi się, że świat idzie do przodu, a my powinniśmy iść razem z nim. To ja chyba zostaję w tyle. Tracę wiele, wiem. Nie czeka mnie ten cudowny wieczór przed komputerem i te randki na gg. Otrzymywanie komplementów poprzez komentarze na fotce. Nie dostąpię zaszczytu puszczania mi oczek na sympatii.pl ani nie dadzą punkcików za wspaniałe fotki. To nic, że później muszę tyle samo punktów przesłać, bo trzeba się zrewanżować. Piąteczkę dostałam! Jestem taka wyjątkowa. Skoro puścił do mnie oczko, wysłał wirtualne kwiaty i najwyżej mnie ocenił, to znaczy ze się zakochał. Cudownie, muszę to jednak przemyśleć. Wychodzi na to, że
 
 
„Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest...”
 Często zastanawiam się jak można doświadczyć tej cierpliwości i łaskawości  w środowisku sieciowym. Mój brak wiedzy wynika z braku wiedzy o internetowym życiu, jeżeli w ogóle można powiedzieć , że takie istnieje.
 Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, ale ja bym jeszcze dodała i od czasu siedzenia.
Oczywiście nie wnikam w czas siedzenia przed komputerem, który też jest z tym ściśle związany lecz czas-okres, w którym wypadło nam to zjawisko badać. Dawniej ludzie nie znali w ogóle słowa Internet, a coś takiego jak internetowa miłość nie mieściło się w ich wyobraźni. Nie istniały portale randkowe ani media społecznościowe takie jak facebook, chociażby. Jak to- zapytają młodzi- przecież każdy wie, o co chodzi. I tutaj stanowczo odpowiadam: NIE, ponieważ babcia z dziadkiem nadal nie wiedzą jak używa się Internetu , a jeżeli ktoś ich uświadomi, to wcale nie uważają żeby było to coś potrzebnego im do życia. Bo babcia z dziadkiem nie wiedzą nadal ,co to jest Internet, a jeśli już w cudowny sposób ktoś ich uświadomi, to wcale nie uważają tego, za coś niezbędnego do życia. Przeżyli bez elektronicznej komunikacji tyle lat, to pożyją i resztę, w ten sam sposób, bowiem nic innego do szczęścia im nie jest potrzebne.
 
Najpiękniejsze historie miłosne
Bardzo łatwo na myśl nasuwa mi się automatyczne stwierdzenie, że najpiękniejsze historie miłosne odnotowuje się w czasach dawnych, uwzględniając historię Romea i Julii, którzy nie mieli zielonego pojęcia o e-mailowaniu . Wtedy istniały piękne serenady.
Czasy współczesne
 Współcześnie pojawiło się coraz więcej biur matrymonialnych zajmujących się doborem partnerskim. W momencie gdy pojawił się Internet, można powiedzieć, że portale społecznościowe i komunikatory zrobiły ludziom wodę z mózgu. Z chwilą, gdy pojawił się Internet i te pożal się boże komunikatory, które zrobiły ludziom wodę z mózgu. Zaczęły się tworzyć niesamowite sytuacje. Jakie? Mianowicie ludzie mając komunikatory (patrz gg) nie odczuwają już fizycznej potrzeby komunikowania się.  Portle społecznościowe ( patrz nasza-klasa, facebook i twister) zachęcają do zapoznawania ludzi online i utrzymywania kontaktów z przyjaciółmi, jednakże rodzi się pytanie ilu z nich jest dla nas naprawdę szczerych w  W rzeczywistym i realnym świecie   potrzebny jest rzeczywisty kontakt przy udziale wymiany zdań, gestykulacja oraz mimika. Nie ma porównania między komunikowaniem bezpośrednim, a tym pseudo komunikowaniem na różnego rodzaju czatach. Ale teraz muszę państwa rozczarować. Opinia, którą tu wyrażam, pochodzi tylko z moich ust, a nie z ust setek tysięcy uzależnionych od Internetu osobników. Świadomie nie nazywam ich ludźmi, bo ludzie odczuwają potrzebę kontaktu tzw. twarzą w twarz, a nie jakiegoś udawanego i niewyraźnego za ściana monitora, który w dodatku psuje wzrok. Nie mogę powiedzieć, że nie korzystam z gg bo przecież jestem osobnikiem XXI wieku i nie stosowanie się do tego wymogu byłoby wręcz niepełnosprawnością. Strasznie ubolewam nad tym, że wśród moich rówieśników znajdują się osobniki, które nie opuszczają swojego M ani nie mają czasu by spotkać się ze znajomymi, których być może nie poznali dzięki Internetowi. Jeszcze „Samotność w sieci” film, którego scenariusz i aktorzy zasługują na Oscara i wdrażanie prezentowanych w niej postaw w życie. Kto by pomyślał! Tak , rzeczywistość – to jest bolesna prawda. Może po prostu dziś już nie będzie ludzi nieszczęśliwie zakochanych.
Sieciowe , wymarzone ja
Każdy stworzy sobie w sieci swoje wymarzone "ja" a wraz z zakupem komputera, zakocha się. Portale randkowe będą dawały gwarancje, że jeśli się nie zakochasz w przeciągu miesiąca, to one osobiście znajda ci miłość, a na dodatek będziesz się mogła objadać, zaoszczędzisz na kosmetykach i dbanie o siebie odłożysz na boczny plan. W końcu jesteś idealna i masz wymarzonego partnera, z którym nie musisz się widywać. Wystarczy, że sobie poklikacie na gg. Więc wszystkie problemy rozwiązane.
Uparcie twierdzą oni, że są z nimi w kontakcie. Dobrze, załóżmy że miałaś szczęście i poznałaś kogoś cudownego i wyjątkowego przez Internet, ale skąd wiesz że jest taki cudowny? Aha, napisał ci to. No tak, to już zdążyłaś mu uwierzyć, a po kilku dniach rozmowy zakochałaś się w jego poetyckich wyznaniach i nieskazitelnym charakterze, a do tego pisze, że jest rok starszy i macie te same upodobania.... Ach, jak cudownie. Tylko ostrzegam, że jeśli zakochałaś się przez Internet, to ta miłość tylko w tej sieci istnieje i to tam toczy swój żywioł. Jest cudowna prawda, bo się nie kłócicie, ani o pozostawione skarpetki pod łóżkiem ani o podniesioną deskę w sedesie. Gratuluje! To jest ideał! To się nie zdarza każdemu! 1,2,3 i wracamy na ziemię. Ile razy telewizja pokazuje sukcesy w odnajdywaniu pedofilii buszujących w Internecie?
Naiwność
To nic, bo dzieci, które padają ich ofiara mogą być nieświadome i jeszcze troszkę naiwne. Dziwi mnie jednak, że dorośli ludzie, którzy naiwnie zapatrzeni w jakąś stworzoną przez własną wyobraźnię postać, umawiają się, po to by się rozczarować. Przykre. Później nadchodzi pora żałowania, załamania, nie wspominając o depresjach i skrajnych przypadkach kończących się samobójstwem. Przecież on jest taki cudowny, musi go poznać. Czy aby na pewno? By wkrótce potem zostać ofiarą gwałtu, uprowadzenia itd. Te historie wszyscy znają, a mimo to w ten sposób się zakochują. Oj przepraszam, nie mam nic przeciwko miłości (patrz: spontanicznej, naturalnej). Wspomagacze typu sympatia.pl, flirtuj.pl, ubijają niezły interes na mieszaniu w milionach serc pań i panów. Tylko jakie są tego rezultaty...
Jedna na milion
 Odważę się zanucić , bo przecież każdemu wolno, „jedna na milion” . Mówi się, że świat idzie do przodu, a my powinniśmy iść razem z nim. To ja chyba zostaję w tyle. Tracę wiele, wiem. Nie czeka mnie ten cudowny wieczór przed komputerem i te randki na gg. Otrzymywanie komplementów poprzez komentarze na fotce. Nie dostąpię zaszczytu puszczania mi oczek na sympatii.pl ani nie dadzą punkcików za wspaniałe fotki. To nic, że później muszę tyle samo punktów przesłać, bo trzeba się zrewanżować. Piąteczkę dostałam! Jestem taka wyjątkowa. Skoro puścił do mnie oczko, wysłał wirtualne kwiaty i najwyżej mnie ocenił, to znaczy ze się zakochał. Cudownie, muszę to jednak przemyśleć. Wychodzi na to, że mnie czeka tylko nudny wieczór w kinie bądź na kolacji w restauracji. Najwyżej pobawię się w klubie i poznam jakiegoś dyskotekowego maniaka. Ale wiesz co, ja go poznam i przynajmniej będę wiedziała, że jest maniakiem i nie warto tracić głowy, a ty poznasz jedynie jego wymyślone ego. Dobrze już dobrze, o gustach się nie dyskutuje, więc już nie będę. Moje sądy tutaj, jak każdego dziennikarza, na jakikolwiek temat są wielokrotnie podważane. Nie zdziwię się zatem, jeśli mój spokojny do tej pory nr gg przeżyje oblężenie ze strony zagorzałych fanów internetowych randek. Będą mi próbowali uświadomić, że nie mam racji. Będą to robić tak długo, aż za pomocą swoich super-tajnych, internetowym trickom im się to uda. I wtedy już moi drodzy, nie będę pisać felietonów, bo cały swój cenny czas poświecę na miłość...
Katarzyna Oberda, studentka psychologii WSB-NLU w Nowym Sączu
stat4u stat4u PortalPOLSKA.pl