Jeżeli tak by się stało, oznaczałoby to spadek o więcej niż 1,5 zł, bo średnia cena popularnej dziewięćdziesiątki piątki pod koniec drugiego kwartału poprzedniego roku zbliżyła się nawet do poziomu 5,5 zł. Ostatni raz za mniej niż 4 złote tankowaliśmy latem 2009 roku, więc ponad pięć lat temu.
Obecnie ceny cały czas spadają i na początku roku średnie wartości kształtują się na poziomie 4,79 za Pb 98, 4,51 za Pb 95, 4,52 za ON i 2,34 za LPG.
Co się dzieje na rynku ropy, od której ceny w dużej mierze zależą ceny paliw na stacjach? Popularna jest spiskowa teoria, według której to Arabia Saudyjska jest głównym rozgrywającym. Jednak eksperci w nią powątpiewają.
- Nie sprawdziło się przypuszczenie, że Arabia Saudyjska wraz z USA w porozumieniu obniżają cenę ropy, by zaszkodzić Rosjanom. W mojej ocenie dolną granicą tej gry był poziom 60 dolarów za baryłkę - mówi portalowi Money.pl Dorota Sierakowska, analityk rynku surowców DM BOŚ S.A. Biorąc pod uwagę, że już teraz kosztuje mniej niż 50 dolarów, należy się spodziewać rychłego powrotu do wyższych cen.
Drugi scenariusz zakłada testowanie przez Saudyjczyków odporności Amerykanów dalszym obniżaniem ceny tak, by wiele łupkowych inwestycji okazało się nieopłacalnych. Przy tym założeniu można byłoby nawet spodziewać się dalszych spadków.
- Kolejne miesiące pokażą odporność amerykańskich producentów na niskie ceny ropy naftowej. Już teraz wiadomo, że są takie złoża, gdzie próg opłacalności jest na poziomie 40 dolarów, ale są też i takie, gdzie wynosi on 80 dolarów. Dla niektórych firm wydobywczych w USA już teraz wydobywanie ropy jest nierentowne - dodaje Dorota Sierakowska. Według jej informacji, część nowych projektów, ze względu na niskie ceny baryłki, została już anulowana i czas sprawdzania wytrzymałości producentów z USA właśnie wchodzi w decydującą fazę.
Tak spadała cena ropy w ostatnim półroczu
Podobnie wypowiada się w Money.pl Grzegorz Maziak, analityk rynku paliw z e-petrol.pl. - Nie wydaje mi się, by rzeczywiście USA dogadały się z Arabią Saudyjską, by dopiec Rosjanom. To dzieje się przy okazji, ale jestem w stanie uwierzyć, że Saudowie testują wytrzymałość Amerykanów i mogą grać na spadki w rejony 50-60 dolarów, które zahamują inwestycje w wydobycie. Ta taktyka może okazać się skuteczna, bo firmy naftowe coraz częściej komunikują ograniczenie wydatków inwestycyjnych - przekonuje.
Analityk z BM Reflex Urszula Cieślak nie wierzy jednak, by sprawdzano poziom poniżej 40 dolarów. - Nie sadzę, żeby w notowaniach giełdowych cena spadła do 35 dolarów, jak przewidują niektórzy, to nie wydaje się być realną perspektywą, mimo przełamywania kolejnych barier - dodaje. Rzeczywiście w ostatnich tygodniach co bardziej odważni w prognozowaniu analitycy zaczęli mówić nawet o 30 dolarach za baryłkę.
- Potencjał do dalszych spadków nie jest już duży, ale również nie należy spodziewać się istotnego odbicia cen ropy naftowej w górę w pierwszej połowie tego roku, ponieważ globalna produkcja najprawdopodobniej nie zmniejszy się w najbliższych miesiącach. - mówi Dorota Sierakowska.
W połowie roku ponownie spotkają się państwa OPEC i debatować będą nad poziomem produkcji. Ostatni szczyt w listopadzie minionego roku mimo tarć wewnątrz kartelu zakończył się utrzymaniem jej na dotychczasowym poziomie, co spowodowało dalsze spadki wartości tego surowca. Warto jednak wiedzieć, że nie wszyscy jego członkowie są tak odporni na tańszą ropę.
Bogate i stabilne budżetowo kraje jak Arabia Saudyjska, Kuwejt czy Emiraty Arabskie mogą przetrwać mimo mniejszych wpływów ze sprzedaży czarnego złota. Według Money.pl ograniczyć wydobycie, a tym samym podbić cenę, będą chciały Algieria, Wenezuela i Irak.
Przebieg rozmów nie jest łatwy do przewidzenia, ale można się spodziewać, że nacisk na zmniejszenie wydobycia po kolejnych miesiącach taniejącej ropy może być dużo silniejszy. - Z drugiej jednak strony w czerwcu zakończą się negocjacje z Iranem i złagodzone sankcję spowodują, że mimo ewentualnych ustaleń OPEC o przykręceniu kurka, wydobycie zwiększy się właśnie z kierunku irańskiego, Teheran już teraz zapowiada, że będzie sprzedawał tak dużo, jak to tylko możliwe - mówiDorota Sierakowska.
Oczywiście cena ropy to tylko jedna ze składowych ostatecznego kosztu paliw na stacji. 50 procent to obciążenia podatkowe w tym i VAT. Przy kształtowaniu się ceny bardzo istotny jest też kurs dolara. Jak widać na wykresie w poprzednim roku waluta amerykańska zachowywała się bardzo stabilnie przez pierwsze prawie siedem miesięcy, by wystrzelić w górę do obecnych poziomów.
Kurs amerykańskiej waluty w ostatnim półroczu
Tak więc nasze wydatki na stacjach są również pochodną tego, co będzie się działo na rynku walutowym. - Spodziewam się stabilizacji kursu w pierwszym kwartale na poziomie 3,60 zł, a dopiero w połowie roku dolar może stanieć do 3,46 i w tych okolicach powinien pozostać do jego końca - przewiduje Marcin Kiepas, analityk walutowy z Admiral Markets.
Widać więc przesłanki, które przemawiałyby za tym, że dolar po zwyżkach nie będzie już negatywnie wpływał na tańsze paliwa.
Autor: Krzysztof Janoś, Money.pl